Strona:Alessandro Manzoni - Narzeczeni 02.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nych, groził, karcił, napominał, pocieszał, łzy osuszał i łzy wylewał. Wkrótce po przybyciu do lazaretu, zachorował na morowe powietrze; wyzdrowiał jednak i z nową gorliwością powrócił do zajęć dawniejszych. Spółbracia jego, po największéj części, śmierć tu ponieśli, a każdy z radością ją przyjął.
Dyktatura taka była naprawdę dziwnym pomysłem; tak dziwnym jak i sama owa klęska, jak i czasy, w których się to działo; a gdybyśmy o nich nie wiedzieli nic więcéj, ten jeden dowód albo raczéj próbka mogłaby nam dać pojęcie jak ciemném i źle urządzoném musiało być owo społeczeństwo, w którém ludzie, mający tak ważny obowiązek do spełnienia, nie potrafili nic innego zrobić jak wyrzec się go, ani komu innemu go powierzyć jak ludziom, którzy ze względu na swe powołanie, najmniéj powinni byli znać się na takich rzeczach. Ale, jakiż-to zarazem świetny dowód siły i umiejętności, którą miłosierdzie natchnąć może każdego w najtrudniejszych nawet czasach i okolicznościach, przedstawia nam postępowanie tych ludzi; sposób w jaki wywiązać się potrafili z tak niepomiernie ciężkiego zadania. Było naprawdę rzeczą bardzo piękną już samo przyjęcie przez kapucynów tego obowiązku, dla téj tylko przyczyny, że nikt inny przyjąć go nie chciał, nie mając innego w tém celu nad służenie bliźnim, innéj nadziei na tej ziemi nad śmierć bardziéj godną zazdrości, niż zazdroszczoną; i to również było dla nich chwałą niemałą, że go im ofiarowano dlatego, że był trudny i niebezpieczny i że przypisywano im owę energią i zimną krew, tak potrzebną, a niestety tak rzadką, w chwilach podobnych. Stąd więc czyny i serca tych zakonników zasługują na pamięć, na wzmiankę pełną miłości, uwielbienia i téj wdzięczności, która należy się wszystkim ludziom oddającym swoim bliźnim jakieś wielkie usługi, a témbardziéj takim, którzy oddając je, nie czynili tego bynajmniéj, aby ją pozyskać. Bo żeby nie ci mnisi — powiada Tadino — to niezawodnie całe miasto poszłoby na marne; a były naprawdę i godne podziwu wszystkie te rzeczy, które ci Ojcowie kapucyni w tak krótkim czasie dla dobra ogólnego zrobili, bo choć nie mieli pomocy, a przynajmniéj bardzo małą od miasta, jedynie swoją przemyślnością i mądrością, utrzymywali w lazarecie tyle tysięcy ubogich ludzi. Liczba osób, którym, w ciągu siedmiomiesięcznych rządów ojca Feliksa, lazaret udzielił schronienia, wyniosła blisko pięćdziesiąt tysięcy, podług Ripamontego, który słusznie powiada, że gdyby zamiast opisywania nieszczęść Medyolanu miał opowiadać o rzeczach, które miastu temu największą chlubę przynoszą, to i wówczas również takiemu człowiekowi jak ojciec Feliks należałaby się wzmianka przydłuższa.
Teraz już i w publiczności ów dziwny upór, z którym zaprzecza-