Strona:Aleksander Kuprin - Wiera.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Więc musisz sobie z nim też poradzić sama
„A ja zaś ucieknę do wujaszka Sama
„Lub też w krzaki, kochana...

Po „historji panny Limy“ następowała nowa zatytułowana: „Księżniczka Wiera i zakochany telegrafista“.
— Ten wzruszający epizod jest tymczasem dopiero lustrowany piórkiem i kredką, oświadczył Wasyl Lwowicz. Tekst jest jeszcze w przygotowaniu.
— No, no, — mruknął Anosow — to jest coś całkiem nowego, tej historji jeszcze nie znam.
— To jest właśnie najnowszą senzacja, mówił Wasyl tajemniczo.
Wiera uderzyła go lekko w ramię:
— Zostawmy to lepiej w spokoju.
Lecz Wasyl Lwowicz nie usłyszał tych słów lub też nie zrozumiał ich.
— Otóż początek sięga przedhistorycznych czasów. Pewnego pięknego majowego poranku otrzymuje dziewczę imieniem Wiera list, ozdobiony dwoma gruchającymi gołąbkami. Tutaj, proszę, jest list, a tutaj gołębie.
— List zawiera gorące wyznanie miłości pisane ortografją, urągającą wszelkim regułom. Tu jest początek: „Piękna blondynko,