Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 2.djvu/82

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zaś nie wtrąca się wcale. Zakład udziela jej tylko kredytu, pokrywając wydatki.
— Ależ to megera, to pająk w postaci ludzkiej — ta wasza krawcowa! — krzyknął wzburzony Lichonin. Przecież jest ona z wami w zmowie, ty pijawko, żółwiu ty wstrętny! Polipie! gdzie masz sumienie?
Im bardziej się burzył, tym pani Emma stawała się spokojniejszą i złośliwszą.
— Znowu powtarzam: to nie moja rzecz. A pan, młodzieńcze, niech się tak nie wyraża, gdyż zawołam szwajcara i on wyrzuci pana za drzwi.
Liehonin musiał długo, wściekle do ochrypnięcia targować się z okrutną kobietą, aż zgodziła się wreszcie wziąć dwieście pięćdziesiąt rubli gotówką i dwieście pięćdziesiąt rubli wekslami. I to dopiero wówczas, gdy Lichonin okazaniem matrykuły dowiódł, że w tym roku kończy nauki i zostaje adwokatem...
Gospodyni poszła po legitymację, Lichonin począł mierzyć krokami gabinet wzdłuż i wszerz. Obejrzał już wszystkie obrazki na ścianach: i Ledę z łabędziem, i kąpiel na brzegu morza, i odaliskę w haremie i satyra niosącego na rękach nagą nimfę, gdy w tem zwrócił jego uwagę na wpół zakryty portjerą niewielki plakat drukowany, w ramie za szkłem. Był to zbiór przepisów i postanowień, dotyczących życia domów publicznych. Przepisy te Lichionin napotykał po raz pierwszy i ze zdziwieniem i obrzydzeniem czytał ten tekst napisany suchym językiem kancelaryjnym cyrkułów policyjnych. Mówiło się tam z bezwstydną, rzeczową obojętnością o najrozmaitszych zarządzeniach zapobiegających przenoszeniu zarazy, o tajemnicach tualety kobiecej, o co tygodniowych