Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 2.djvu/195

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

winniśmy roztrzaskać czarę — powiedział Dyletorski. — Czy trwasz w swym postanowieniu, o luba?
— Tak, tak.
— Więc odwróć się do ściany i zamknij oczy!
— Nie, nie, luby, nie chcę tak! Daj mi twe oczy, będę w nie patrzeć. Daj mi twe usta, będę je całować, aty... Ja nie lękam się! Odważniej! Całuj mocniej!
Zabił ją, lecz gdy spojrzał na okropne dzieło swych rąk, nagle odezwał się w nim wstrętny, obrzydliwy, podły lęk. Półobnażone ciało Wierki drgało jeszcze. Nogi pod Dylektorskini ugięły się z przerażenia, ale rozsądek symulanta, tchórza i łajdaka czuwał:
Starczyło mu odwagi na tyle, by odciągnąwszy sobie skórę na boku, przestrzelić ją. I gdy padał wrzasnąwszy przeraźliwie z bólu i ze strachu, ciało Wierki po raz ostatni drgnęło konwulsyjnie.
W kilka dni po śmierci Wierki zginęła również naiwnie wesoła, łagodna, a przecież awanturnicza Biała Mańka. W czasie jednej ze zwykłych na Jamie masowych bójek, ktoś zabił ją, uderzywszy w głowę ciężką butelką. Zabójcy nigdy nie wykryto.
Szybko następowały po sobie wypadki na Jamie, a zwłaszcza w domu Emmy Edwardówny i żadna prawie z jego lokatorek nie uniknęła krwawego lub haniebnego losu.
Ostatniem największem i jednocześnie najkrwawszem nieszczęściem był pogrom, dokonany na Jamie przez żołnierzy.
Dwóch dragonów oszukano przy obrachunku w zakładzie rublowym, zbito ich i wyrzucono na ulicę. Ci, obszarpani i zakrwawieni powrócili do