Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 1.djvu/84

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żadna z nich nie ciągnęła z tego zysków, z wyjątkiem pochwał, jakiemi obdarzały je za to gospodynie, lub właścicielka zakładu. Drobiazgowe jednak, próżniacze i jednostajne życie kobiet z domu publicznego zawiera w sobie wiele pierwiastków napół dziecięcej i napół histerycznej zabawy.
Szymon tymczasem wniósł maszynkę do kawy, filiżanki, pękatą butelkę benedyktyna, owoce i konfitury w słoikach i zadowolony począł otwierać butelki wina i piwa.
— A pan czemu nie pije? — zapytał Jarczenko, zwracając się do reportera... Przepraszam, ale jeżeli się nie mylę, pańskie imię jest Sergjusz Iwanowicz.
— Istotnie.
— Niech pan pozwoli filiżankę kawy; to działa odświeżająco. Albo może napijemy się tego podejrzanej wartości wina?
— Dziękuję panu. Ja mam swój napój... Proszę mi dać, Szymonie — koniaku! zawołała nagle Niura.
— I do tego gruszkę! — dorzuciła Mańka Biała.
— Słucham pana, zaraz będzie — zwolna, lecz z uszanowaniem odezwał się Szymon i wnet pochylił się, aby otworzyć butelkę z koniakiem.
— Po raz pierwszy zdarza mi się słyszeć by na Jamie podawano koniak — zauważył zdumiony Lichonin. Ilekroć żądałem koniaku, zawsze spotkałem się z odmową.
— Kto wie, może pan Sergjusz zna właściwe słowa zaklęcia? — zażartował Ramzes.
— Albo też korzysta tu z jakichś honorowych przywilejów — uszczypliwie i z naciskiem rzekł Borys.