Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 1.djvu/175

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

zek — łączność — sumienie nie czyste. W takich sprawach nie oszukują. W przeciwnym razie grozi śmierć.
Następnie niezwłocznie, jak widmo z za kulis ukazał się jej serdeczny przyjaciel, młody mąż z wysoko podkręconemu wąsami, gospodarz cafe-chantan’u. Napili się wina; pomówili o jarmarku, o wystawie, narzekali na złe interesy. Później Horyzont zatelefonował do siebie do hotelu i wezwał żonę. Następnie zapoznał ją z ciotką i jej kuzynem, powiedział, że tajemnicze sprawy polityczne zmuszają go do natychmiastowego opuszczenia miasta, czule objął Sarę, zapłakał i odjechał.

XVII.

Z chwilą przyjazdu Horyzonta (zresztą Bóg wie, jak się właściwie nazywał: Gogolewicz, Gidalewicz, Okuniew, Rozmitalski) słowem, z chwilą przyjazdu tego człowieka wszystko zmieniło się i przy ulicy Jamskiej. Zaczęły się zbiorowe przenosiny. Od Treppla przewożono dziewczyny do Anny Markówny, od Anny Markówny do zakładu rublowego, z rublowego do półrublowego. Awansów nie było — tylko degradacje. Na każdych przenosinach Horyzont zarabiał od pięciu do stu rubli. Zaiste posiadał zapas energii, dorównywujący mniej-więcej energji wodospadu Imatry.
We dnie siedząc u Anny Markówny mówił mrużąc oczy od dymu z papierosa i zakładając nogę na nogę.
— Pytam... po co pani ta właśnie Sońka? Niemasz dla niej miejsca w przyzwoitym zakładzie. Jeżeli pozbędziemy się jej, pani zarobi sobie sto rubli, a ja dwadzieścia pięć.