Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 1.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Myślałam, że dziesięć, dwadzieścia.
Horyzont zwiększył czujność. Miał świadomość, że zaczyna być okłamywanym więc ujmująco zapytał:
— Dla czego to panią intersuje?
Anna Michajłówna nacisnęła guzik elektrycznego dzwonka i kazała pokojówce podać kawę z prażonem mlekiem i butelkę Chamberlain’a. Znała obyczaje Horyzonta. Poczem zapytała:
— Zna pan pana Szepszerowicza?
Horyzont aż podskoczył.
— Mój Boże! któż nie zna Szepszerowicza? — to bóg, to geniusz!
I ożywiwszy się, zapomniał, że wciągany jest w pułapkę, zaczął mówić z zachwytem:
— Proszę sobie wyobrazić, co w ubiegłym roku zrobił Szepszerowicz! Zawiózł do Ameryki trzydzieści kobiet z Kowna, Wilna, Żytomierza. Rozsprzedał je wszystkie po tysiąc rubli, — ogółem madame, proszę policzyć, trzydzieści tysięcy. — Czy myśli pani, że Szepszerowicz miał dosyć? — Nie! za te pieniądze, ażeby opłacić swę wydatki na parostatku, kupił kilka murzynek i porozdzielił je do Moskwy, Petersburga i Kijowa, Odesy i Charkowa. Madame, nie człowiek to lecz orzeł. Oto kto potrafi robić interesy.
Barsukowa położyła mu łagodnie rękę na kolanie. Czekała właśnie na tę chwilę i powiedziała tonem przyjacielskim:
— A więc proponuję panu; panie... — zresztą nie wiem jak się pan obecnie nazywa...
— Powiedzmy Horyzont...
— Więc proszę pana, panie Horyzont, czy rozporządza pan niewinnemi dziewczętami? Jest te-