Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 1.djvu/17

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Wszyscy piją kawę z tłustą przegotowaną śmietanką, a rewirowy z benedyktynem. Właściwie jednak nie pije, lecz udaje, że przyjmując poczęstunek, czyni to przez grzeczność.
— Więc jakże będzie kochany panie Tomaszu? — zapytuje badawczo gospodyni. — Przecież cała ta sprawa — to gra świeczki nawet nie warta... Wystarcza panu powiedzieć jedno słóweczko...
Kierbesz zwolna wypija pół kieliszka likieru, powoli rozprowadza językiem po podniebieniu mocny płyn, połyka go, następnie zwolna wypija trochę kawy, aż wreszcie wskazującym palcem u lewej ręki poczyna gładzić swe wąsy to w prawo, to znów w lewo.
— Niechże pani tylko pomyśli pani Szojbes — mówi, patrząc w stół, mrużąc oczy i rozwodząc rękami — niechże pani tylko pomyśli na jak wielkie ryzyko narażam się w tym wypadku. Dziewczyna została w sposób podstępny wciągnięta do tego... jak by to powiedzieć, no, jednem słowem do domu publicznego, wyrażając się górnolotnym stylem. Obecnie rodzice poszukują jej przez policję. Pięknie. Dziewczyna wędruje z jednego miejsca na drugie, z piątego na dziesiąte... Wreszcie natrafiono na ślad jej pobytu u pani i co najgłówniejsze, niech pani tylko pomyśli, w moim rewirze! Cóż ja tu mogę poradzić?
— Ależ panie Kierbesz, przecież ona jest pełnoletnią — mówi gospodyni.
— Tak, to prawda, ta pani jest pełnoletnia — potwierdza pan Izaak. — Wstępując tutaj dała podpis, że czyni to z wolnej woli...
W tem miejscu Emma dodaje grubym basem z chłodną pewnością siebie: