Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 1.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

myśli o zamówieniu, ty zaś musisz go namówić, jak słonia, i tak długo namawiasz go, aż odczuje jasno słuszność twych słów; ponieważ podejmuję się wyłącznie interesów całkiem czystych, co do którycr niemasz wątpliwości. Fałszywego lub nieuczciwego interesu nie podejmuję się chociażby mi proponowano za to miljony. Proszę zapytać gdzie panowie zechcecie, w pierwszym lepszym sklepie, który handluje suknem lub szelkami „Gloir“ — jestem również przedstawicielem tej firmy — lub guzikami „Helios“, proszę tylko zapytać kto jest Symeon Horyzont, i każdy panom odpowie „Symeon Horyzont, nie człowiek to, lecz złoto, jest on bezinteresowny, brylantowej uczciwości“. I Horyzont już otwierał długie pudełka z patentowanemi szelkami i demonstrował błyszczące kartonowe arkusze usiane regularnemi szeregami różnokolorowych guzików.
— Zdarzają się wielkie nieprzyjemności, jeżeli miejscowość jest zbyt wyzyskana, jeżeli przed tobą było tu wielu komiwojażerów. Nic tu nie zrobisz nawet całkiem słuchać nie chcą... machają tylko rękami. Lecz coś podobnego przytrafić się może tylko innym. Ja zaś jestem Horyzont i potrafię go namówić jak wielbłąda pana Faltzstejna z Nowej Arkadji. Lecz jeszcze nieprzyjemniejsza sprawa, gdy w tem samem mieście spotykają się dwaj konkurenci. A bywa jeszcze gorzej, gdy jakiś partacz i sam nie potrafi nic zrobić i tobie interes psuje. Tu musisz stosować najrozmaitsze zabiegi; upoisz go do niepzytomności, lub skierujesz na fałszywy ślad. Nie łatwe to rzemiosło. Potem mam jeszcze jedną reprezentację — sztuczne oczy i zęby. Jest to jednak interes nie popłatny, chcę się go pozbyć. Rozumiem, że dobrze jest fruwać, jak