Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 1.djvu/145

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Gołubjewa, właściciela sklepu kolonjalnego i gastronomicznego, syndyka cerkwi.
Pierwsze podziemne uderzenia tej katastrofy rozpoczęły się wśród lata, podczas dorocznego jarmarku, który w tym roku wypadł bajkowo świetnie. Niezwykłemu powodzeniu jarmarku, wielkiemu napływowi przyjezdnych i ogromowi zawartych tranzakcji sprzyjały liczne okoliczności: budowa w okolicach trzech nowych cukrowni i niezwykle obfity urodzaj zbóż a zwłaszcza buraków, rozpoczęcie budowy tramwaju elektrycznego i kanalizacji, budowa nowej koleji na przestrzeni 750 wiorst, szczególnie zaś — gorączkowy ruch budowlany, który ogarnął całe miasto i wszystkich kamieniczników. Cegielnie wyrastały na krańcach miasta, jak grzyby po deszczu. Otwarto wpaniałą wystawę rolniczą. Powstały dwa nowe towarzystwa żeglugi. Ale największem i najważniejszem przedsięwzięciem tego roku była budowa obszernego rzecznego portu, która zwabiła tysiące robotników i kosztowała Bóg wie ile pieniędzy.
Dodać również potrzeba, że miasto obchodziło wówczas tysiączną rocznicę założenia swej słynnej ławry, najbardziej czczonej i najbogatszej ze wszystkich klasztorów Rosji, Syberji, z nad brzegów Oceanu Lodowatego, ze skrajnego południa, od mórz Czarnego i Kaspijskiego ściągali tu pątnicy dla uczczenia miejscowych świętości, relikwji ławrskich, spoczywających głęboko pod ziemią, w pieczarach. Dość powiedzieć, że klasztor dawał codziennie przytułek i jaki taki wikt czterdziestu tysiącom ludzi, ci zaś, dla których nie wystarczało miejsca, leżeli w nocy pokotem, jak kłody, na dziedzińcach i ulicach ławry.