Strona:Aleksander Kuprin - Jama T. 1.djvu/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dzo naturalne. Dusza kobiety pożąda miłości, o której mówią jej tu codzień kłamliwie. Mimowoli przychodzi pragnienie jakiejś ostrzeszej przyprawy w miłości. Tu pożąda się już nie samych tylko namiętnych słów, lecz tragicznych czynów. Dlatego też kochankami ich są zawsze złodzieje, zabójcy, sutenerzy i wszelkiego rodzaju wyrzutki.
— Najważniejsze zaś dodał po chwili — że to popsułoby mi harmonje mych przyjaznych stosunków, które tak ślicznie ułożyły się między nami.
— Żartujesz sobie! odpowiedział Lichoniu. — Cóż więc zmusza cię do tego, abyś dniami i nocami tu przebywał? Inna rzecz gdybyś był literatem. Wtedy łatwo wytłumaczyć: szukasz typów, czy czegoś takiego, obserwujesz życie... Coś na podobieństwo owego profesora niemieckiego, który w ciągu trzech łat przebywał między małpami, aby poznać ich język i zwyczaje. Ale przecież sam mówisz, że nie bawisz się w literaturę?
— Nie to, abym się zabawiał, lecz nie umiem, nie mogę.
— Dajmy na to. A teraz przypuśćmy, że zjawiasz się tu w charakterze kaznodziei, aby głosić lepsze, uczciwsze życie, coś w rodzaju zbawcy ginących dusz. Podobnie postępowali w pierwszych wiekach chrześcijaństwach ci ojcowie święci, któzry zamiast biczować się przez lat trzydzieści, lub zamieszkiwać w jaskiniach szli na uczty, do zamtuzów, aby nawracać tam grzesznych i zbłąkanych Czyż nie mam racji?
— Nie masz.
— Po kiego licha więc, pchasz się tutaj. Widzę dobrze, że na wiele rzeczy w tym domu spoglądasz ze smutkiem i obrzydzeniem. Choćby ta głupia kłótnia z Borysem, albo ta scena z fagasem, znęca-