Strona:Aleksander Janowski - Kochaj Kościuszkę!.djvu/16

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

chłopską sukmanę. Zamiast kapelusza z piórami wziął na głowę czerwoną chłopską rogatywkę, siadł na konia, a wyciągnąwszy rękę w górę, zawołał:
„Hej, ludu wioskowy, do nas! Bierz kosy w swe mocne dłonie i ruszaj z nami wypędzać wroga, a za krew i za rany wolność ci daruję, ludu mój kochany!“
Gdy huczy grzmot przed burzą, to każdy go słyszy. Gdy zahuczał głos Naczelnika, popłynął przez pola, lasy, dąbrowy, dotarł do każdej chatki, do każdego kmiotka. I oto co się stało:

Z krakowskiej kuźnicy
Lecą rankiem głosy:
Tam już kowal kuje
Kosynjerom kosy.
Już ich wykuł tysiąc,
Już i pięć tysięcy:
Niechno będą ręce,
Znajdzie się i więcej!