Strona:Aleksander Fredro - Sztuka obłapiania.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Wodki[1] pachniące przemysłu dar rzadki,

80 
Piczkę ściskają i wzmacniają zadki.

A po grzejącym i miłym napoju,
Z prawdziwą żądzą idzie do pokoju,
Gdzie co węch łechce, co tylko zmysł bawi,
Wszystko na wybór wzrokowi się stawi.

85 
Dosyć tam wstąpić, a człek mimowolnie

Najspokojniejszy pomyśli swawolnie:
„Cóż się z dziewicą w łożnicy tam dzieje?“
— Wygląda, pała, trzęsie się i zieje.
Niechaj więc jeszcze niecierpliwie czeka,

90 
My na Wacława spojrzyjmy zdaleka.


Ten od wieczerzy wykwintnej zaczyna,
Kończy zaś wety na butlu węgrzyna.
Potem się zbliża skrycie do świątyni,
Gdzie go wygląda pieszczotów bogini.

95 
Wsuwa się w łoże i osłonę zdziera.....

Mile na wdzięki tysiączne poziera.....
Po toku ciała zwolna ręką błądzi.....
Tutaj załechce, a tam ogień zrządzi.
Prosi dziewczyna drząca z rozpalenia,

100 
By skończył, by chciał zgasić jej płomienia;

I białą dłonią chwyta dziryt twardy,
Który nieczuły potrząsa szczyt hardy.
A gdy palcami objąć go nie zdoła,
Znowu o litość na Wacława woła.

105 
On na to głuchy, bardziej ją rozpala,

Niby zaczyna i wnet się oddala;
Trzy razy tęga przyłożona kucha,
Trzy razy nagle odjęta od brzucha,
W końcu, gdy widzi żądze w samej mierze,

110 
Głaszcze.... spogląda, do jebca się bierze....

Wznosi jej rogi, kładzie na swe ramie,
Wymierza huja.... i wstrzymuje w bramie.

  1. Błąd rozszerzenia cite: Błąd w składni znacznika <ref>; brak tekstu w przypisie o nazwie ref4-4