Przejdź do zawartości

Strona:Aleksander Fredro - Sztuka obłapiania.djvu/65

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Oko się iskrzy pod ciężką powieką,
Lice rumieńce nie kryją, lecz pieką;
Usta ich napół otwarte i drzące

120 
Z wzruszonych piersi zioną tchy gorące;

Na każdej widać radość i cierpienie,
Każda z nich czeka na lube skinienie.
Środkiem Bisurman wolnym chodzi krokiem.
Chustka w ujęciu bystrem miga okiem;

125 
Z szarawarami[1] huj mu się szamocze,

A pełne jajo z radości dygocze.
Nareszcie staje... ręka podniesiona...
Zadrżały wszystkie... Chustka już rzucona —
Jak smolna kłoda do żaren[2] przytknięta,

130 
W tej samej chwili ogniem jest objęta,

I puszcza strumień skwierczącej żywicy —
Tak jędrna psiocha wybranej dziewicy
W słodkiej nadziei iskrą swą znachodzi...
Tleje i szparę szkarłatną rozwodzi.

135 
Malarz ten widok, co nam zmysły drażni,

Wolał zostawić mocy wyobraźni.
Gdzież bowiem penzel lub pióro określi
Mnogie sposoby niewstrzymanej myśli?
Lecz dał ciąg dalszy. I w tem malowaniu

140 
Sułtan już leży na miękkiem posłaniu.

Na nim wpół naga Turczynka szczęśliwa
Bez odpoczynku białą dupą kiwa;
I choć trzy razy słabła i ożyła,
Stérczy wciąż jeszcze bisurmańska żyła.

145 
Przy tej zabawie ku większej wygodzie

Jeden z eunuków stojący na przodzie
Fajkę mu trzyma; drugi skrobie w pięty,
Trzeci miednicą i szczotką zajęty.

150 
Cudny obrazie! malarstwa ozdobo!

Cenić i rozstać nie mogę się z tobą.

  1. Błąd rozszerzenia cite: Błąd w składni znacznika <ref>; brak tekstu w przypisie o nazwie ref3-10
  2. Błąd rozszerzenia cite: Błąd w składni znacznika <ref>; brak tekstu w przypisie o nazwie ref3-11