Strona:Aleksander Dumas - Historja Dziadka do Orzechów.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nabrało surowości od czasu jak prowadzi to żołnierskie życie. Pozatem dobry to chłopczyk i zaręczani ci, że mu przebaczysz, poznawszy go bliżej. Zaś co do uszkodzonych zębów i podbródka, możesz zaufać znanej zręczności doktora Świdrzyckiego.

W tej chwili jednak, gdy wymówiła nazwisko chrzestnego ojca, pan Gryzorzeski skrzywił się okropnie, a jego zielone oczy tak dziko zabłysły, że dziewczynka przerażona cofnęła się o kilka kroków. Mimo to wkrótce przybrał znowu swój zwykły wyraz i nieruchomy uśmiech.
Marynia przypuszczając, że to migotanie lampy tak złudnie wykrzywiło twarz chorego dziadka, zaczęła żartować sama z siebie.
— W istocie trzeba być bardzo głupiutką — mówiła — żeby sobie wyobrażać, że drewniana