Przejdź do zawartości

Strona:Aleksander Dumas-Trzej muszkieterowie-tom 2.djvu/314

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.



ROZDZIAŁ XXXVI
KROPLA, PRZEPEŁNIAJĄCA CZARĘ

Zaledwie Rochefort wyszedł, pani Bonacieux wbiegła i zastała milady rozpromienioną.
— No cóż — odezwała się — stało się, czegoś się obawiała? dziś wieczorem lub jutro kardynał przyśle po ciebie?
— Kto ci o tem powiedział, moje dziecię?... — zapytała milady.
— Słyszałam z własnych ust tego pana.
— Usiądź tu przy mnie — rzekła milady.
— Już jestem.
— Poczekaj, przekonam się, czy nas kto nie podsłuchuje.
— Na co te wszystkie ostrożności?
— Dowiesz się zaraz.
Milady poszła, otworzyła drzwi, wyjrzała na korytarz, poczem dopiero wróciła i usiadła obok pani Bonacieux.
— Zatem — rzekła — dobrze swoją rolę odegrał?
— Kto taki?
— Ten rzekomy wysłannik kardynała.
— Więc on grał tylko rolę?
— Tak, moje dziecię.
— Więc ten człowiek?...
— Jest moim bratem — rzekła milady, zniżając głos.
— Twoim bratem?... — krzyknęła pani Bonacieux.
— Tobie jednej powierzam tę tajemnicę, moja droga; jeżeli powiesz o niej komukolwiek, zgubisz mnie bezpowrotnie, a może i siebie w dodatku.
— O! mój Boże!
— Powiem ci zaraz, co znaczy to wszystko: brat mój, jadąc tutaj, żeby mnie zabrać gwałtem, jeśliby tego było potrzeba, spotkał w drodze wysłańca kardynała (który także po mnie dążył), i jechał ciągle za nim. Aż na-