— Tak, prawda, przypominam sobie, tego wieczora właśnie uwieziono panią Bonacieux. — D‘Artagnan zadrżał; przyszło mu na pamięć, że przed pół godziną nieszczęśliwa kobieta była blisko niego, przemknęła, jak widmo, gnane z miejsca na miejsce przez tego samego człowieka, wszechmogącego.
— Nakoniec — prawił dalej kardynał — ponieważ nie słyszałem nic o panu od niejakiego czasu, zapragnąłem wiedzieć, co porabiasz. Nadto należy mi się niejaka wdzięczność od pana; zauważyłeś pewnie, jak we wszystkich okolicznościach miano wzgląd dla ciebie...
D‘Artagnan ukłonił się z uszanowaniem.
— Otóż — mówił dalej kardynał — nie pochodziło to jedynie z poczucia naturalnego słuszności, lecz jeszcze
z powodu planu, jaki nakreśliłem sobie co do pana...
D‘Artagnan, słuchając, nie mógł wyjść z podziwienia.
— Chciałem przedstawić ci plan mój tego właśnie dnia, w którym po raz pierwszy wzywałem pana; nie stawiłeś się, jak wiesz... Masz szczęście, że przez opóźnienie nic nie tracisz, bo dziś dowiesz się o wszystkiem. Usiądź pan, proszę, tu przedemną, panie d‘Artagnan; zanadto dobrym jesteś szlachcicem, aby słuchać, stojąc...
Kardynał wskazał młodzieńcowi krzesło, a ten tak był zdumiony tem, có nastąpiło, że, aby usiąść, czekał znaku drugiego.
— Jesteś odważny, panie d‘Artagnan — ciągnął kardynał — a co więcej, jesteś przezorny. Lubię ludzi z głową i sercem; nie przerażaj się — mówił z uśmiechem — ludźmi z sercem nazywam odważnych, nieustraszonych; lecz uważaj, co powiem: pan, chociaż młody i zaledwie w świat wchodzący, masz już potężnych nieprzyjaciół: jeżeli strzec się nie będziesz, zgubią cię napewno!...
— Niestety! Eminencjo — odparł młodzieniec — przyjdzie im to z łatwością, albowiem silni są i liczni, gdy ja sam tylko jeden!
— Tak, to prawda; lecz chociaż sam jesteś, dokonałeś już wiele i dokażesz więcej, nie wątpię o tem... Jednakże sądzę, że potrzebujesz przewodnika w karjerze awanturniczej, jaką sobie obrałeś, bo, jeżeli się nie mylę, przybyłeś do Paryża, powodowany zuchwałą myślą zrobienia majątku?
Strona:Aleksander Dumas-Trzej muszkieterowie-tom 2.djvu/114
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.