Strona:Aleksander Dumas-Trzej muszkieterowie-tom 2.djvu/091

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

gnan, zdecydowany raz już skończyć — i odtąd miłość twoja do mnie należy i pewny jestem jej zupełnie... bo do mnie ona należy, wszak prawda?
— Cała, caluteńka!... ale mów dalej...
— Otóż szczęście mnie przekształciło zupełnie, wyznanie pewne mi cięży.
— Wyznanie?...
— Gdybym wątpił o twojej miłości, nigdybym się nie ośmielił; lecz ty mnie kochasz, moja najpiękniejsza? kochasz, powtórz mi raz jeszcze?
— Ależ kocham, kocham!
— Gdybym przez zbytek uczucia zawinił względem ciebie, czybyś mi przebaczyła?
— Może!
D‘Artagnan próbował z najsłodszym, na jaki mógł zdobyć się, uśmiechem, zbliżył usta do ust milady, lecz go odepchnęła.
— Chcę usłyszeć wyznanie — rzekła, blednąc — muszę wiedzieć o wszystkiem.
— Oznaczyłaś schadzkę hrabiemu de Wardes zaszłego czwartku w tym samym pokoju, nieprawdaż?
— Ja?... wcale nie — rzekła milady głosem obojętnym i, nie zmieniwszy się na twarzy, tak że gdyby d‘Artagnan nie miał dowodów dotykalnych, byłby się zachwiał w swojem przekonaniu.
— Nie kłam, śliczny aniołku — rzekł ze śmiechem, na nic się to nie przyda.
— Dlaczego? powiedz-że nakoniec, umieram z ciekawości!...
— O! uspokój się najdroższa, nie zawiniłaś względem mnie wcale, już ci przebaczyłem!
— Cóż dalej!
— De Wardes nie może się niczem pochwalić...
— Dlaczego? Opowiadałeś przecie o pierścionku...
— Ten pierścień, duszo moja, ja go posiadam. Hrabia de Wardes czwartkowy i d‘Artagnan dzisiejszy są jedną i tą samą osobą.
Niebaczny, spodziewał się, iż po tem wyznaniu, nastąpi zdziwienie, pomieszanie i zawstydzenie niejakie; następnie mały wybuch gniewu, zakończony łzami. Pomylił się bardzo i prędko się o tem przekonał.