Strona:Aleksander Błażejowski - Tajemnica Doktora Hiwi.pdf/172

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

późna noc, gdy wyszedłem z waszego domu. Zamiast jednak skierować się do domu, poszedłem w kierunku jeziora Allensee. Był piękny wieczór, srebrne promienie księżyca łamały się w martwem lustrze jeziora. Tego wieczoru prześladowały mnie dziwne wizje. Byłem mocno niespokojny o ciebie. Wróciłem z przechadzki i długo krążyłem koło waszej willi. Nie mogłem się wyzbyć myśli, że tej nocy stanie się coś, co decydująco zaważy na losach nas obojga. Była już późna noc, a ja stałem ciągle w bocznej ulicy obserwując waszą barokową willę. Nagle zobaczyłem sylwetkę jakiegoś człowieka, który starał się wtargnąć przez okno do willi. Myślałem, że to złodziej. Czekałem jednak chwilę, by przekonać się, co uczyni. Cicho otworzył okno w parterze, tuż obok garażu i skoczył do wnętrza domu. Nie mogąc oprzeć się złym przeczuciom i ja przeskoczyłem sztachety i przedostałem się do okna, za którem znikł. Okno było do połowy uchylone. Jakaś wojłokowa zasłona tłumiła światło. Przez wąską szczelinę spojrzałem do wnętrza. Zobaczyłem dwoje ludzi, splecionych miłosnym uściskiem. Krew uderzyła mi do głowy. Myślałem, że to ty poddajesz się pieszczotom młodego człowieka. Potem spostrzegłem swój błąd. To był Hauner i Lotti. Spokojnie oddaliłem się w głąb ogrodu. Jeszcze raz rzuciłem okiem na willę i spostrze-