Strona:Aleksander Błażejowski - Tajemnica Doktora Hiwi.pdf/171

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

rosa. Pani Luiza siedziała bez ruchu, rozumiejąc, że jej przyjaciel nie bredzi, lecz ważkie przed nią składa zeznania. Raszczyc starał się spojrzeć w jej oczy, ale przesłoniła je głęboko rzęsami. Po chwili on zaczął mówić dalej:
— Z salonu Lenckych wyniosłem nietylko znajomość z Geheimratem, ale i twój obraz w oczach. Przeszkadzał mi on straszliwie w dalszej mojej akcji. Niejeden cios, którym chciałem ugodzić potentata giełdy, ty swojem spojrzeniem obezwładniałaś... Rozpoczęła się we mnie straszliwa walka między obowiązkiem i honorem oficera, a uczuciem człowieka. Pamiętasz ten dzień, w którym pierwszy raz wszedłem pod dach willi na Grunewaldzie? Mąż twój jakby nic nie przeczuwał. Był dla mnie niezwykle serdeczny i wylany. Wiedziałem jednak, że ta jego serdeczność jest udaną, że pragnie mnie użyć dla swoich celów. Tymczasem stosunek między tobą a mną zacieśnił się coraz bardziej. Z nici sympatji, jakie nas łączyły, wyłoniła się głęboka miłość. Ale nieubłaganie nadchodził moment, w którym obowiązany byłem jako oficer zdać raport ze swoich posunięć. Odwlekałem z tem z dnia na dzień, aż czuby drzew w waszym ogrodzie pokryły się złotem. Zaczęła się jesień...“
„Jednego dnia, gdy odwiozłem ciebie i Erikę z teatru, zatrzymałaś mnie na herbacie. Była