Strona:Aleksander Błażejowski - Tajemnica Doktora Hiwi.pdf/154

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ufanego japończyka zwróciłem panu bezzwłocznie wszystko i wysłałem list z przeproszeniem. Czy dziś żywi pan jeszcze żal do mnie z powodu tego smutnego zajścia? — spytał dr. Hiwi, wyciągając rękę do swego gościa.
Blindow uścisnął drobną dłoń japończyka, a wtedy lekarz mówił dalej:
— Nie znalazłem nic w zapiskach pana, ale znalazłem kilka mętnych wskazówek w tajnej szufladzie biurka Geheimrata. Rzuciłem się wtedy gorączkowo do pracy, by znaleźć sposób zlokalizowania epidemji. Z duszy i serca pragnąłem uchronić naród niemiecki od tej katastrofy, którą zgotowali mu obłędni przywódcy. Tymczasem czas naglił. Każdy dzień potęgował cyfrę chorych. Wreszcie musiałem rozpocząć badać tajemnicę zmarłego z innej strony. Na mocy doświadczeń odkryłem, że miazga z mózgu, względnie z rdzenia pacierzowego człowieka, który zmarł na straszną chorobę, wstrzyknięta królikowi, wywoływała śmierć wśród objawów powoli przebiegającego porażenia. Przekonałem się następnie, że miazga z mózgu i rdzenia tych sztucznie zakażonych zwierząt, wstrzyknięta innym zwierzętom, wywołuje te same objawy. Miazgę taką z zakażonego zwierzęcia podałem wysuszeniu i zmieloną rozpylałem w szklanej klatce z królikami. Zwierzęta padały wśród objawów porażenia.