Strona:Aleksander Błażejowski - Sąd nad Antychrystem.pdf/115

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„W czasie przesłuchania na policji, uczyniono ze mną eksperyment, który omal za jednym zamachem nie uleczył mnie ze strasznych cierpień i nie pozbawił zmysłów.
Była późna noc. Po aresztowaniu wprowadzono mnie do dużego pokoju, w którym paliła się słaba żarówka i cały pokój tonął w półmroku. Za chwilę miał przyjść komisarz policji i zacząć przesłuchanie. Długo nikt nie wchodził i w tym olbrzymim mrocznym pokoju byłem sam. Na dużym stole leżał plik papierów i jakiś nieokreślony przedmiot, nakryty grubem czarnem suknem. To sukno fascynuowało mnie straszliwie. Nie mogłem się uspokoić, coś mnie ciągnęło, aby pod nie zajrzeć. Początkowo nie śmiałem tego uczynić, starałem się jedynie po fałdach sukna poznać, co pod niem się ukrywa. Po długiej jednak chwili, nie mogłem już oprzeć się pokusie, zbliżyłem się do stołu, uchyliłem rąbek czarnej materji i wydałem nieludzki okrzyk przerażenia... pamiętam, że przewróciłem krzesło, a potem prawie bez zmysłów padłem na ziemię... Z pod czarnego sukna patrzyła na mnie potworna głowa garbusa, ze zmiażdżonym tyłem czaszki i wyszczerzonemi groźnie zębami. Wyglądał tak, jak widziałem go wtedy, gdy zakrwawiony starał się zbliżyć do mnie. Zamierałem ze strachu, bo miałem wrażenie, że ta krwawa głowa lada chwila potoczy się pod moje nogi. Na mój krzyk przerażenia długo nikt nie wchodził, byłem w pokoju sam na sam z tą potworną głową. W przystępie szalonego strachu skoczyłem ku drzwiom i starałem się je wyważyć. Były dębowe, mocno okute i ani nie drgnęły pod naporem mojego ciała. Chciałem wyskoczyć oknem, było jednak zakratowane.
„Po długiej dopiero chwili wszedł komisarz policji i w nieludzki sposób kpił ze mnie, że przeraziłem się woskowej maski pośmiertnej, którą skopjowano z głowy zamordowanego.
„To był za silny eksperyment na moje chore nerwy... Natychmiast przystąpiono do przesłuchania.