Strona:Aleksander Błażejowski - Czerwony błazen.pdf/13

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Raz w trzeciorzędnym teatrzyku w czasie przedstawienia „Otello“, pijany, spadł z liny i złamał nogę. W szpitalu nogę źle złożono, Otello okulał.
Metzner znał „Otella“ jeszcze z czasów jego świetności, dał kalece z łaski stanowisko inspicjenta w „Złotym Ptaku“. Otello stał się wkrótce prawą ręką i generalnym pomocnikiem Metznera i cieszył się jego nieograniczonem zaufaniem, a — tylko ciągły, niesłabnący pociąg Otella do kieliszka kłócił od czasu do czasu harmonję między nim a szefem. Za to Gładysz odczuwał w całej pełni łaskę Metznera i starał się mu odwdzięczyć psią wprost wiernością i uczciwością.
Widownia „Złotego ptaka“ wypełniona już była po brzegi, choć dziesięć minut brakowało do uderzenia gonga i rozpoczęcia przedstawienia. Otello zaczął wdrapywać się na schody pierwszego balkonu, by skontrolować pracę bileterów, — a Metzner już chciał zniknąć za żelaznemi drzwiami kulis, gdy schwycił go za rękę dr. Reski, bardzo wzięty i znany w stolicy lekarz i niemniej znany bywalec teatrzyków warszawskich, adorator wszystkich śpiewaczek i tancerek bez względu na ich urodę i wiek.
— Weźcie mnie ze sobą, dyrektorze, — prosił Reski — mam ważny interes do Zośki Kłobuckiej, a ona rozpoczyna program.
— Dla pana wszystko, — ale teraz nie mogę... pan wie... czerwony błazen... stanowczo zakazał obcych wpuszczać za kulisy. Nie mogę, doktorze — usprawiedliwiał się Metzner i bezradnie rozłożył swoje grube jak krąglaki ramiona.
— Fabrykujesz pan, dyrektorze, sensację z czerwonym błaznem, — wy doskonale wiecie, kim jest ten nicpoń. Tajemnicą robicie kasę i łapiecie na tę wędkę głupią publiczność.