Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie I (1925).djvu/435

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

brać nie chciał, cóż za potrzeba pobłażać złej niewieście i prawem do czynienia hańby familji ubezpieczać? Jeżeliby szlachecka córka znalazła się więcej mająca bogactw, niżeli cnoty, znalazłby się pewnie i szlachcic taki, któryby więcej szacował bogactwa, niż cnotę». Gdyby szlachcianka poślubiła chłopa dziedzicznego, musiałaby iść z nim w poddaństwo; a gdyby przytem posiadała wieś, nikt, bo nawet jej dzieci, zrodzone w poddaństwie, nie mogłyby zarządzać majątkiem matki. Gdyby zaś szlachcianka pomimo to wyszła za chłopa, należałoby jej odebrać majątek i tylko coś udzielić z dobrej woli». Autor protestuje również przeciwko artykułowi Zbioru, orzekającemu, że tylko najstarszy i trzeci syn mają pozostać przy gruncie, inni mogą udać się «na naukę rzemiosł i kunsztów». Niezawsze bowiem natura daje tym wolnym odpowiednie zdolności. A zresztą «względem potrzeby zdaje się, że dosyć jest w Polsce rzemieślników, wystarczających robotą potrzebom obywatelów. I tak niemasz nikogo, ktoby chodził bez sukni dla niedostatku krawca, bez butów i trzewików dla niedostatku szewca, piechotą chodził dla niedostatku stelmacha» i t. d. Zwykłe w tego rodzaju wywodach przyznanie, że wszyscy ludzie są równi wobec Stwórcy, autor objaśnia porównaniem, że przecie «garncarz robi z gliny garnki proste i polewane, także farfury najprzedniejsze»[1].

  1. F. Trojanowski, Uwagi na niektóre punkta nowo utworzonego prawa i dowody, ze mimo wolą J. W. Zamoyskiego musieli być umieszczone przez... napisane i do roztrząsania na sejmiku w Brańsku podane (1780). Autor rozumował w duchu fraszki Wacława Potockiego p. t. «Nierząd polski»: