Strona:Aleksander Świętochowski - Historja chłopów polskich w zarysie II (1928).djvu/403

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

nym, a nadto pragnącym zachować jego wpływ i zwierzchnictwo nad całem społeczeństwem. I właśnie tego kapłana, teokratę, zagorzałego klerykała nazajadlej prześladował kler. Naprzód odebrano mu probostwo, potem zabroniono odprawiać mszy w domach prywatnych, w których urządzał kapliczki, następnie pozbawiono praw kapłańskich, wreszcie rzucono na niego klątwę. Jeżeli odtrącimy jego drobne odchylenia od pionu kanonicznej prawomyślności i karności, zasługujące na naganę władz kościelnych, to nie znajdziemy ani jednego powodu, usprawiedliwiającego taką zemstę i karę. Bo przecie pozostał ciągle rzetelnym księdzem. Pomimo to w listach pasterskich, odezwach, protestach, kazaniach piętnowano go jako bluźniercę, odstępcę i złoczyńcę. Wszyscy biskupi podpisali się pod rzuconą na niego klątwą, a niższe duchowieństwo zohydzało go z ambon i w konfesjonałach, odmawiając rozgrzeszenia tym, którzy tylko czytali jego pisma. Sprzymierzona z klerem administracja, kierowana przez stańczyków, ścigała go jak wilka i schwytanego więziła pod ladajakim pozorem. Krył się po rozmaitych zakątkach kraju, uciekał zagranicę, skąd usiłowano go ściągnąć, wtrącano 11 razy do więzienia. On przez całe lata wymykał się tej obławie, a gdy wreszcie wpadł w jej sieci, nie dał się złamać, ani nawet ugiąć, wytrzymał wszystkie ciosy i męczarnie, głód i dokuczliwość tułaczki, z za kraty więziennej redagował pisma, zainteresował swoją pracą i niedolą cesarza, dotarł do papieża, który zdjął z niego klątwę. Jak dalece wytaczane mu procesy nie miały prawnego oparcia, dość powiedzieć, że w głównym z 14 punktów oskarżenia utrzy-