Przejdź do zawartości

Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
Józef Ignacy Kraszewski.
(*1812 — †1887.)
separator poziomy
N


Niesłychana, u żadnego innego narodu nie mająca odpowiedniego przykładu płodność autorska, niezmierną żywością usposobienia i nadzwyczajną łatwością pisania wsparta, uczyniła Kraszewskiego nie tyle wielkim twórcą arcydzieł, ile raczej niezmordowanym siewaczem myśli i uczuć, wiernym przedstawicielem nastrojów społeczeństwa w przeciągu półwieku zgórą, czujnym budzicielem ruchu literackiego, kiedy ten z jakichkolwiek powodów słabnąć i omdlewać zaczął.
Powiedziano to już niejednokrotnie, że Kraszewski więcejby zrobił dla swojej sławy jako powieściopisarz, gdyby się był mniej rozpraszał gdyby zatem staranniej, z pilniejszym artystycznym rozmysłem dzieła swe opracowywał; ale sam autor «Ulany» odpowiadał na takie uwagi, że właściwością jego talentu było, iż rzeczy, nad któremi długo pracował, wcale nie stawały się przez to lepszemi, i że zresztą nie chodziło mu tak bardzo o sławę własną, jak o pożytek ogólny, czuł się powołanym do podawania spółziomkom swoim nie wykwintnych potraw artystycznych, lecz zwykłego powszedniego chleba.

Istotnie przyszło po nim kilku doskonalszych artystów słowa, co paroma utworami większe wywołali wrażenie w krótkim przeciągu czasu, aniżeli on setkami w ciągu lat 57; takiego wszelako pisarza, coby, jak on, ogarniał całość literackiej działalności narodu — czy w twórczym, czy w krycznym zakresie — nie mieliśmy i nie mamy po nim zgoła. On pozostał jedynym w swoim rodzaju; a choć znaczna część dzieł jego trwałej wartości nadal nie zachowa, autor ich w dziejach piśmiennictwa i oświaty naszej zatrzyma nazawsze miejsce tak wybitne i tak zaszczytne, jak mało który z naszych prozaików.
Rozpoczął działalność swoją w dobie najbujniejszego i najświetniejszego rozkwitu naszej poezyi romantycznej, a skończył w czasie stanowczej przewagi realizmu i pozytywizmu zarówno w życiu, jak i w literaturze. Nie zaciągnął się atoli stanowczo i bezwzględnie pod żaden sztandar; jak w zaraniu młodości drwił z wybryków ekscentrycznego romantyzmu, z romantyzmu w karykaturze, tak znowuż na dziesięć lat przed zgonem wystąpił żywo w obronie wielkiej poezyi romantycznej, napadniętej przez jednego z przedstawicieli suchej rozumowej trzeźwości. Lubił i zalecał umiarkowanie, a choć miał temperament wrażliwy i drażliwy, rzadko kiedy dawał mu się porwać, rzadko kiedy wpadał w jakąkolwiek krańcowość.
Nie miał tej twórczej geniusza potęgi, co nowe drogi toruje, ale posiadał dosyć siły talentu, by znane już drogi wyrównać i w piękne dzieła sztuki przyozdobić. Położył niepospolite zasługi jako historyk, dziennikarz, feljetonista, krytyk; lecz w dziedzinie powieściopisarstwa przez czas długi nie miał sobie równego, a obfitością utworów, żywością ich obrobienia, dowcipem, przytystępnością stylu sprawił, że czytelnictwo w języku