Przejdź do zawartości

Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.2.djvu/39

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nym, to każdego pokolenia zadanie. Zastanówmy się nad niem w krótkości z najogólniejszego stanowiska, dotykając zasady towarzyskich stosunków. Jest to pole, na którem dzisiaj duch ludzkości swej siły doświadcza, na niem chce znaleźć drogę, którą najpewniej do ulepszeń trafi.
«Z postępem czasu zmieniają się wyobrażenia, bo się zmieniają potrzeby stosunków towarzyskich. Z natury człowiek, do społeczeństwa przeznaczony, ma w tym zakresie myśl swoją, płód umysłu, który go od zwierząt odróżnia, wcielić w organizowane czyny i dowieść twórczem działaniem, na czyj obraz i podobieństwo stworzonym został. Bez społeczeństwa nie masz dla myśli człowieka pola działalności, a więc bez społeczeństwa byłby człowiek istotą bez celu. Towarzyskość społeczna dozoruje i prowadzi przez wszystkie szczeble wykształcenie ludzkie i na każdym szczeblu kieruje takowe do wspólnego użytku. Wychowanie nasze jest to dług zaciągniony u ogółu, z którego się w swym czasie wypłacać winniśmy. Nosi ono zawsze cechę tej formy i tego ducha, które w pewnej obecności znamionują całość. Wypływem istniejących w każdej chwili urządzeń towarzyskich jest i stopień oświaty i cała dążność przyszłego pokolenia w niem, jako ziarno przyszłego bytu spoleczeństwa, złożone jest żniwo najbliższej przyszłości i wyrasta w pomysły nowe i świeże, mające wydać dla ogółu korzystniejszy owoc. Tę siłę odradzania się myśli przez całe pokolenie nazywamy duchem czasu. Jest ona z jednej strony wypływem istniejących urządzeń towarzyskich, a z drugiej wszelkich ulepszeń tworzycielką.
«I cóż jest społeczeństwa ostatecznem zadaniem, do czegoż duch czasu, jako siła kierująca jego życiem, jego dążnościami, zmierza i zmierzać powinien? Oto — do ugruntowania szczęścia wszystkich pojedyńczych członków, całość społeczeństwa stanowiących. Bo jakiekolwiek dalsze jest przeznaczenie człowieka, którego myś czasowa nie zgłębi i którego ziemska pielgrzymka — błogo pomyśleć — ma być tylko przygotowawczą chwilą, jest dobą rozwijania się, porą doskonalenia, — możeż ono dokładnie nastąpić bez wewnętrznej razem i zewnętrznej swobody, która, jak światło i ciepło słoneczne, pielęgnuje najlepiej wystawiony nań zasiew? Jak wichry i nawałnice niszczą przyszłe żniwiarza nadzieje, tak przewrotności urządzeń towarzyskich, niszczące swobody rodu ludzkiego, sa przeznaczenia jego wrogami. Wzdryga się natura ludzka na wszystko, co duszę lub ciało krępuje, co jednej lub drugiemu wolnego rozwijania nie dozwala, co w myśli swobodę uśmierca, a ciało niedostatkiem lub katuszą gnębi.
«Chcesz-li jednym wyrazem objąć zamierzony cel społeczeństwa względem pojedyńczych jego członków, powiedz, że ich ma zrobić wolnymi na duszy razem i ciele. Nie jest wolnym na duszy, komu przesądy ciężarem ołowiu tamują lot myśli, ani też nim być może ten, którego myśl rozbiegana unosi w obszar urojenia. Ani ten się wolnym uczuje, czyjej duszy namiętności pęta niewoli narzucą, lub w kim myśl, skierowana li do poziomej materyalności, tłumi szlachetniejsze uczucie, drzemiące w piersi każdego, aż je w najwyższą potęgę duszy wznieci siła Boskich idealów. Do takiego stopnia wyzwolenia, którego szczytem w duszy naszej jest samodzielne uczucie godności człowieka, społeczeństwo ludzkie tylko równem dla wszystkich rozkrzewianiem prawdziwej oświaty przyłożyć się zdoła. Takie uznanie własnej godności jest przeczuciem Boga, z którego początek swój wzięło, a następnie stanie się źródłem najczystszej jego miłości, stanie się bodźcem do zamiłowania cnoty, do wywołania w sobie najczystszych poświęceń. Bo, z drugiej strony, kto w sobie samym godność człowieczeństwa raz uczuł, kto poznał blizkość tego Boga, na którego obraz i podobieństwo stworzony, ten i w każdym podobnym sobie, w każdym bliźnim szanować będzie własną swą godność.
«Otóż jest niezachwiane źródło jedynej socyalnej cnoty, nad którą nie masz trwalszego ogniwa, bez której nie masz prawdziwego szczęścia, cnoty, która w wyznaniu chrześciańskiem świetnością rzeczywistej prawdy zajaśniała: «Kochaj bliźniego twego, jak samego siebie.»
«Wszystkie zabiegi nasze, dążące do ulepszeń socyalnych, płonną tylko będą igraszką, błędnem wyobraźni światełkiem, jeżeli swej podstawy nie oprą na rzetelnej dążności wykształcenia dusz naszych do samodzielnego siebie samych poczucia. I równość socyalna rodzi się sama przez się, skoro każdego do najwyższego szczebla pojęć umysłowych doprowadzisz. Nic jej tak bardzo na przeszkodzie nie stało przez