cowi marca wszystkie siły rosyjskie były bardzo zdecentralizowane.
Nie uszło to bystrego oka Prądzyńskiego, który w lot ułożył plan, zasadzający się na skoncentrowaniu wszystkich, jakie się dały zgromadzić, sił polskich na rozbiciu Rosena, a następnie na forsownym marszu na szerokie kwatery feldmarszałka i na ich biciu częściowem, zanimby się skoncentrować zdążyły.
Po długich sporach z nierozumiejącym planu swego genialnego kwatermistrza Skrzyneckim, plan ten został przyjęty. Znajdującym się na południe od Warszawy dowodzącemu 1-szą dywizyą Rybińskiemu i dowodzącemu 4-tą Mühlbergowi wydano rozkazy do jaknajszybszego połączenia się ze znajdującemi w Warszawie siłami głównemi. Mühlberg nie mógł nadążyć, ale Rybiński rano d. 30 marca stanął w Warszawie.
Zamiar ataku na Rosena najgłębszą był otoczony tajemnicą. Wiedzieli o nim tylko wódz naczelny, Prądzyński i Chrzanowski. Ani ludność Warszawy, ani wojsko nie przeczuwało zgoła, co im dzień jutrzejszy miał przynieść. Na wieczór d. 30 marca Skrzynecki zaprosił generałów i starszych oficerów do siebie i wtajemniczył ich w powzięte na jutro zamiary. Dowódzcy pośpieszyli do swoich oddziałów i około godziny pierwszej w nocy wojsko stanęło pod bronią i w gotowości do marszu.
Od dowódzcy dywizyi do rekruta, wszyscy, z wyjątkiem wodza naczelnego, zrozumieli trafność planu i stanowczość chwili. Sprawnie, spokojnie, porządnie ruszyły o godzinie 2-ej w nocy wojska naprzód.
Śród cichej, ciemnej i wilgotnej, pełnej mgły nocy marcowej defilowały groźne kolumny po wysłanym słomą moście. U przyczółka praskiego Prądzyński w krótkich, jasnych, natchnionych słowach tłómaczył im ich zadanie i poszczególnym oddziałom role w boju i drogi marszu wyznaczał. Pierwsza i najwa niejsza rola przypadła w udziale Rybińskiemu, który na czele swojej dywizyi, wzmocnionej brygadą jazdy Kickiego (pułki 2 i 3 ułanów), miał uderzyć na stojącą pod Wawrem, dowodzoną przez generała Gejsmara, awangardę Rosena, rozbić ją i nie dopuścić do tego, ahy się pod jej osłoną siły główne mogły skoncentrować i do odparcia ataku polskiego przygotować. Po rozmiękłej skutkiem roztopów wiosennych drodze ruszył Rybiński obchodem, kierując się na Ząbki i Kawęczyn. Skrytości jego ruchu dopomagała gęsta mgła. Około godziny 3-ej rano na czele 1-szej brygady swojej dywizyi (1-szy i 5-ty liniowe) minął Kawęczyn i zetknął się z przedniemi strażami Gejsmara.
Niepodobna było lepiej wywiązać się z powierzonego sobie zadania, niż to uczynił Rybiński. Od chwili, gdy pochód jego stał się dla nieprzyjaciela widocznym, w mgnieniu oka przeformował brygadę z szyku pochodowego w kolumny batalionowe, utworzywszy czoło z uszykowanego w kolumny plutonowe 1-go batalionu 5-go pułku liniowego, przerwy między kolumnami zajął artyleryą i runął na Gejsmara, jak burza. 47-y pułk rosyjskich strzelców pieszych, zmięty nagłością i gwałtownością ataku, utraciwszy przydane mu 2 działa, odrzucony został daleko na południe i pozbawiony możności podtrzymania znajdującego się w jego sąsiedztwie pułku litewskiego piechoty. Pułk ten, chcąc się cofnąć na resztę piechoty Gejsmara, ujrzał się od niej odciętym przez 2-gą brygadę 1-szej dywizyi (2-gi i 6-ty liniowe), którą Rybiński z Kawęczyna wysłał na lewo. Otoczony pułk litewski poddał się w otwartem polu w całym swoim składzie, z bronią i chorągwiami.
Ten atak Rybińskiego rozstrzygnął los drugiej bitwy pod Wawrem i umożliwił stoczenie w tymże dniu drugiej zwycięskiej bitwy pod Dębem-Wielkiem, w której główne siły barona Rosena zupełnemu uległy rozbiciu. Cofającego się w pośpiechu na siły główne Gejsmara parł Rybiński wraz z Kickim bez wytchnienia aż do Dębego Wielkiego (5 mil), dokąd przybył o 3-ej po południu. Dwanaście godzin krwawego boju i forsownego marszu zostało uwieńczone: wzięciem 2-ch dział, 2-ch chorągwi i 2,000 jeńców, wreszcie zaskoczeniem Rosena w chwili, kiedy nie mógł on jeszcze stawić skutecznego wojskom polskim oporu. «L’honneur de ce combat appartient a Rybiński,» pisze Prądzyński w swoim memoryale.
Śmiertelnie znużone dywizya Rybińskiego i brygada Kickiego zastąpione zostały przez dywizye Giełguda i Małachowskiego, oraz jazdę Skarzyńskiego, które, dzięki przez Chrzanowskiego pomyślanej, a przez Skarzyńskiego z niepo-
Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.1.djvu/558
Wygląd
Ta strona została przepisana.