Strona:Album zasłużonych Polaków wieku XIX t.1.djvu/404

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Skończywszy naukę całkowicie, udał się Gagatkiewicz do Reims i tam po złożeniu egzaminów, oraz po obronieniu rozprawy p. n. «De fistula ani» otrzymał godność doktora medycyny. Dobiegłszy tak do upragnionego celu, nie śpieszył się wszelako z powrotem do ojczyzny, czuł bowiem, że wiadomości zdobyte na uniwersytecie aczkolwiek rozległe, nie są wystarczające dla lekarza, chcącego być czemś więcej niż rzemieślnikiem, zajmującym się tylko leczeniem podług jednostronnie wyuczonego wzoru. Nim wróci, postanowił sobie wprzód zwiedzić, o ile się da, jak najwięcej szpitali, odznaczających się urządzeniem dobrem, jako też zapoznać się z lekarzami słynnymi różnych narodów, obiecując sobie z tego słusznie korzyści wielkie. Wyruszywszy tedy z Reims, zboczył raz jeszcze do Paryża dla pożegnania się ostatecznego z profesorami i kolegami, a potem zwiedził Brest, L’Orient, La Rochelle, Bordeaux, Lyon, Montpellier, Marsylię i Tulon, zatrzymując się w każdem z miast wymienionych póty, póki dobrze nie obejrzał i nie poznał ich szpitalnictwa, oraz lekarzy niem zawiadujących. Objechawszy Francyę, udał się do Włoch. Zabawiwszy czas pewien w Turynie, zwiedził Bononię, Pawię, Rzym i dotarł do Neapolu. Podczas tej wędrówki nie zajmowała go wyłącznie nauka lekarska, ale i sztuki piękne: malarstwo, rzeźba i budownictwo, posiadał albowiem dużo smaku artystycznego i niemało zamiłowania do wszystkiego, co nadobnością swą pociąga ku sobie. W drodze powrotnej zatrzymał się dłużej w Wiedniu, w owe czasy szczycącym się najznakomitszym wydziałem lekarskim niemieckim, nie pominął też innych słynniejszych zakładów naukowych w Niemczech i nakoniec w r. 1776 stanął znów w mieście rodzinnem tak znakomicie przysposobiony do zawodu swego, że śmiało mógł się ubiegać o pierwsze miejsce w szeregu lekarzy krajowych; zajął je też niebawem rzeczywiście[1].
«Tu wyznać należy, że Gagatkiewicz był jednym z tych ludzi, których niestała szczęścia bogini, jeśli nie zawsze na swem pieści łonie, tedy przynajmniej bardzo rzadko z pod oka swojego wypuszcza»[2] W samej rzeczy zaprzeczyć trudno, że szczęście mu od kolebki do grobu wciąż prawie sprzyjało, ale przyznać też koniecznie trzeba, że zasługiwał na to zaletami swemi. Powierzchowność miał przyjemną, usposobienie wesołe i towarzyskie, wymowę łatwą i przekonywającą, dowcip wykwintny, zachowanie się ujmujące, w obcowaniu z ludźmi wszelkich stanów był gładkim i zręcznym, naukę i biegłość zawodową posiadał w rozmiarach niezwykłych, a łączył je z poczuciem obowiązku nigdy nie słabnącem, obywatelem był prawym, gorąco kraj miłującym, a dobrocią i zacnością serca trudno mu było dorównać. «Wszedłszy w świat lekarski, nieustannie coraz to nowych nabywał wiadomości i, przez, 30 lat trudniąc się praktycznie leczeniem, nigdy wstecz się nie cofnął, ale owszem coraz do wyższego stopnia doskonałości w swej nauce postępował»[3].

Mąż tyloma i takiemi zaletami zdobny musiał mieć powodzenie i znaleźć uznanie powszechne u całego społeczeństwa swego. Jako lekarz był nadzwyczaj ceniony w Warszawie i w kraju całym, a chociaż sławą swą przyćmiewał wszystkich kolegów współczesnych, umiał sobie jednak ich przyjaźń i uznanie zaskarbić. Król Stanisław Au-

  1. Lafontaine w «Mowie na pochwałę Gagatkiewicza» (Rocz. warsz. Tow. Przyj. Nauk, t. VII, str. 46) podaje rok 1770, zgodnie z nim czynią toż samo: L. Gąsiorowski (l. c., t. III, str. 214), K. Wł. Wójcicki (Cmentarz powązkowski, t. I, str. 139) i S. Kośmiński (l. c., str. 129), trudno jednak uwierzyć, żeby data owa była prawdziwą, raczej przypuścić należy, iż do mowy pochwalnej Lafontaine’a wkradła się omyłka druku, i że zamiast 1770 powinno stać tam 1776. Gagatkiewicz urodził się w r. 1750, ta data jest pewną zupełnie, więc w r. 1770 skończył lat 20; jeżeli zatem po ukończeniu szkół spędził dwa lata w aptece, sześć lat na naukach uniwersyteckich i przynajmniej także ze dwa lata na podróżach naukowych (ponieważ wtedy podróżowano bardzo powolnie, a dokładne zwiedzenie tylu szpitali i zakładów uniwersyteckich w różnych krajach też czasu niemało pochłonąć musiało), więc wypadłoby, że miał lat dziesięć, kończąc szkoły w Warszawie, a dwanaście wstępując na uniwersytet paryski, czemu przecie uwierzyć nie można; dla tego też w tekście podałem powyżej jako rok powrotu do kraju 1776, pomimo, że mam przeciwko sobie wszystkich znanych mi żywociarzy Gagatkiewicza, odpisujących widocznie bez krytyki wszelkiej od Lafontaine’a, którego pomyłka jest aż nazbyt widoczna, żeby jej przy odrobinie uwagi nie dojrzeć.
  2. Słowa Lafontaine’a l. c., str. 47.
  3. Lafontaine l. c., str, 51.