Strona:Agaton Giller - Krzyż w Kościeliskiej dolinie.djvu/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

„Wdzięczny góralom za wprowadzenie go w świat nadzmysłowy pierwotnej wiary, odpłacił im hojnie posiewem dobrego ziarna polskiej cywilizacyi. Ziarno padło na grunt urodzajny i pięknie się rozwija w drzewo narodowej samowiedzy i wyda błogie dla całego kraju owoce. Wiele więc mają górale do zawdzięczenia autorowi Zamku Kaniowskiego, przyczynił się bowiem także więcej od innych do tego, że Tatry przestały być dla nas ziemią nieznaną. Wybierając Kościeliską dolinę za miejsce dla swojej Sobótki, sprawił, że światło poetycznej łuny, padło nie tylko na poszarpane skały i posępne świerki tej najpiękniejszej w Tatrach okolicy, ale padło także na głębokie pokłady podań historycznych i wyprowadziło z nich pełne blasku prawdziwego legendy. Dawne wyszły na światło dzienne, nowe, piękniejsze i wznioślejsze od dawnych, zstąpiły jak ów Król Zamczyska w Odrzykoniu w podziemia serc uczciwych, aby ideał narodu zachować tam, niczem w swej czystości niezamącony.“
„Nie trzeba lekceważyć podań historycznych i legend ludowych, — kryją się w nich częstokroć ślady ważnych wypadków. W Tatrach i w Pieninach krążą pomiędzy góralami liczne podania i legendy, nie tylko o świętej Kunegundzie i ścigających ją Tatarach.“ „Ja sam, mówił Pol, słyszałem podanie o Bolesławie Chrobrym, jakoby przekopał skałę pod Czorsztynem i spuścił Dunajcem wodę z jeziora, które przypierało do podnóża północnego Tatrów. Osuszone dno tego jeziora utworzyło obszerną dolinę Nowotarską. Słyszałem także od starych ludzi podanie o młynarzu“ wypłukującym w Kościeliskiej dolinie złoto dla króla Zygmunta pierwszego, i na jego mogiłę wkrótce was zaprowadzę.“
Gdy to mówił, zbliżaliśmy się do skały Pisanej, z pod której wypływa bystry potok Czarnego Dunajca, w ciągłych wodospadach przepływający całą dolinę.
Pieczarę pod Pisaną zwiedzał Goszczyński. Szedł brnąc dość głęboko w wodzie aż do miejsca, w którem pieczara mocno zwężona nie przedstawiała dostatecznej szerokości do przesunięcia się w dalszy ciąg podziemia.
Gdy niektórzy z towarzyszy odczytywali nazwiska na skale Pisanej, — inni ryli na niej scyzorykami swe imiona, — tymczasem W. Pol prowadził dalej swe opowiadanie. Wyliczając znakomitych podróżników tatrzańskich, obszerniej mówił o tych, którzy jak Stanisław Staszic, Seweryn Goszczyński, Ludwik Zejszner (zebrał pieśni Podhalan) pisali o Tatrach i zachęcali naszą publiczność do poznania najpiękniejszej krainy w polskiej ziemi. W tem wyliczeniu pominął sam siebie, chociaż więcej od wszystkich innych miał pod tym względem zasług.
Za skałą Pisaną dolina jest cokolwiek węższą lecz równie jak dotąd malowniczą. Porównanie widoków jest niemożebne gdy każdy wydaje się patrzącemu najpiękniejszym i najbardziej romantycznym.
Wśród ciągłego zachwytu, doszliśmy do miejsca, w którem dolina rozszerza się znowuż a pomiędzy drzewami otwiera się widok na dość jeszcze odległą górę Pyszną czyli Bystrą. Zamyka ona dolinę a wierzchołek swój podnosi do 7,117 stóp wysokości. Z mostku ułożonego z okrąglaków, Pyszna przedstawia się w majestatycznej okazałości.
Niedaleko tego mostku na brzegu potoku, wskazał nam W. Pol na słaby już ślad jakiejś budowli i dwa młyńskie kamienie, a po za drogą na pochyłości góry mogiłę.
„Tu w tem miejscu, rzekł do nas, stać miała za czasów króla naszego Zygmunta Igo płuczka, w której woda ściekająca po równi pochyłej oddzielała złoto od piasku. Górale nazywali ją młynem. Podanie o tym młynie i o młynarzu, który złoto Zygmuntowi dostarczał, słyszałem w pierwszych latach moich