Strona:Adolf Klęsk - Bolesne strony erotycznego życia kobiety.djvu/90

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

będzie. Leżąc na stole operacyjnym trzymałem ją za rękę, a gdy mi położono maskę na twarz, czując jej tkliwą obecność zasnąłem spokojnie. Obudziłem się z powrotem, w łóżku i pierwsze, martwe jeszcze spojrzenie padło znowu na jej anielską, pełną dobroci i współczucia twarzyczkę. Przychodziłem do zdrowia, lecz spędzałem jeszcze nieraz bezsenne noce, a wtedy ona zawsze siedziała przy mnie, gotowa na każde skinienie spełnić me nieme życzenie. Raz w nocy, gdy bóle się wzmogły, wzięła mnie za rękę i głaszcząc ją swoją, rzekła słowami słodkiej pieszczoty:
— Mój ty biedaku, cierpisz bardzo, ale to zaraz przejdzie, leż spokojnie.
A gdy po chwili rzeczywiście bóle się zmniejszyły, zobaczyłem cudny uśmiech na jej twarzyczce i po raz pierwszy dostrzegłem, że jest młodą i bardzo ładną kobietą. Wtedy sam zacząłem ją głaskać po jej rączce, a gdy się nachyliła, by zmienić mi kompres na głowie nie mogłem się oprzeć pokusie by lekko rozpalonemi wargami nie musnąć jej białej szyi, szepcąc przytem: moje ty drogie kochanie...
Lecz ona na to dziwnie się jakoś zmieniła i rzekła tonem, którzy miał w sobie coś z wyrzutu: niech pan nie psuje we mnie tego uczucia, które dotąd miałam dla pana. Dotąd był pan dla mnie biednym nieszczęśliwym chorym i nie chcę, żeby pan zwichnął we mnie to uczucie i stał mi się naraz obcym. Nie mogłabym się już poświęcać całym sercem!
Na to ja rzekłem:
— Siostro, czyż siostra nie jest kobietą, czyż nie przyzwyczaiła się też siostra do mnie, czyż poza swym szlachetnym zawodem i obowiązkiem nie czuje siostra serca w sobie i nie widzi, jak mi jest drogą, jak się do niej przywiązałem?
A ona zaczęła mi głaskać twarz z jakąś dziwną macierzyńską tkliwością i rzekła: