jako nadzwyczajny tancerz, człowiek w towarzystwie obyty i wesoły. Po weselu zaś bywał częstym — prawie codziennym — gościem w domu małżonków Teterów tak, że ludzie zaczęli między sobą szeptać, posądzając go o zbyt wielkie przywiązanie do Flory. Szeptali więcej jeszcze, kiedy na świat przyszła Marynia Teterzanka. Nareszcie miał wybuchnąć dramat małżeński, który męża Flory pozbawił jednego oka, a Kacpra Kulika odstręczył raz na zawsze od domu Teterów. Dramat małżeński — podług zeznań starej Maciejowej — polegał na tem, że Jasiek zbił Kacpra, o mało mu nie połamał żeber, a Jaśka znowu zbiła Flora. „Ona, co była wszystkiemu najgłówniej winna, jednego włosa nie straciła z głowy.“
Kulik jeszcze jakiś czas pozostawał we wsi, dowodząc każdemu, kogo tu spotkał: „Ja dla siebie w Malwiczach nie widzę żadnego pola!“
Szlachcice zagonowi zgadzali się na to i jaki taki wskazywał sąsiednie Morzelany, gdzie przy pańskim dworze, potrzebującym bardzo licznej służby, było szerokie pole dla człowieka z umysłowemi zaletami Kulika. Poparty przez kogoś, dostał posadę „namiestnika“, jak mówią w tych okolicach, t. j. gumiennego. Zdolności jego, sprężystość i uczciwość znalazły uznanie. Cóż kiedy Kacper Kulik-Zdrojewski zaczął się codziennie upijać! Mocno pijanego
Strona:Adolf Dygasiński - Zając.djvu/154
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.