Strona:Adolf Dygasiński - As.djvu/162

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

kały węzły przyjacielskiego związku psów obu. Z powodu owego łoju nasz wyżeł stracił przyjaciela i naraził sobie ludność fabryczną, jako taki, który się odznacza zdolnościami tropienia uczynków ludzkich.
Coraz ciaśniej zaczynało być psu w Mączynie: ubywali mu przyjaciele, a liczba nieprzyjaciół wzrastała. Jakby nadomiar nieszczęścia, zdarzyła się w tym czasie przygoda, która wywarła bardzo stanowczy wpływ na pobyt Asa we dworze.
Kalasanty, miejscowy kucharz, wywiesił był za oknem okazałą sztukę sarniny, przedmiot ogromnie ponętny, na którego widok każdy przechodzień przystawał i, patrząc, wyobrażał sobie jak będzie smakowała komuś ta pieczeń sarnia. Nie wiemy, w jakim celu pan kucharz zrobił tę wystawę sarniny napokaz; ale on prawdopodobnie wiedział, co czynił. Zadrażniwszy niepospolicie swoje stosunki z Pafem, As uważał za właściwe unikać teraz kolumnady i schodów pałacu, gdzie były jego przyjaciel razem z braćmi zwykle spędzał życie. Puszczał się przeto w okolicę kuchni, śpiżarni, kurnika, co go zbliżało już do pospolitego psiego gminu. Właśnie w czasie jednej z takich wypraw spostrzegł wiszącą przy oknie sarninę, wobec czego zachował się zupełnie tak samo, jak każdy inny przechodzień: naprzód przyglądał się, stojąc, następnie przysiadł na ogonie i w tej postawie pochłaniał wzrokiem sztukę piękną. Skoro się później pokazało, że sarnina znikła gdzieś bez śladu, a pozostał tylko kawałek sznurka, na którym wisiała, wystąpili różni naoczni świadkowie, głównie służący dworscy, zawzięcie dowodząc, jako widzieli Asa, oczyma chciwie pożerającego mięso. Ktoś się odezwał:
— Ho, ho! Szprync taki, jak on, łatwo mógł podskoczyć i urwać!