Strona:Adam Szymański - Dwie modlitwy.djvu/59

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

z mniejszym kołnierzykiem, ale za to z fontaziem wcale nie gorszym od szewckiego.

Porankiewicz chrząknął raz jeden i drugi, chrząknął wreszcie i trzeci, i przytrzymując jedną ręką drzwi, drugą zaś wyrażając nam wszystkim atencyę głęboką, wyrzekł uroczyście:
— Kolacya gotowa, proszę do stołu!
Widok, który nam się po wejściu okazał, był tak niespodziany, że wszedłszy, stanęliśmy jak wryci.
Przy ścianie wewnętrznej pokoju stał stół niemały, przykryciem białem, jak należy, nakry-