Strona:Adam Szymański - Dwie modlitwy.djvu/51

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

cie, od rana do nocy, to i stal się wygnie powoli.
Życie tego człowieka było prawdziwą Odysseją, on tylko biedaczysko Ulissesem nie był nigdy. Złe losy obegnały go po wszystkich ziemiach syberyjskich, i dogorywać wypadło mu w najgorszej.
Babiński, gdym wszedł, spał; wstał jednak, usłyszawszy naszą rozmowę. Wysoki, barczysty, był on silny fizycznie, a jego twarz ciemna, okolona czarnym jak węgiel zarostem, z wielkiemi nastroszonemi brwiami, miała zawsze wyraz surowy. Rozrzewnionym nigdy go nie widziałem, i tylko gdy go coś bardzo za serce chwyciło, mrugał powiekami niezwykle prędko i rękę po wódkę wy-