Strona:Adam Szymański - Dwie modlitwy.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

i sam nie wiesz, jak krzykniesz:
— Hu, ha! Ognia chłopcy podkówkami! ano, grajku, grajze źwawo! a oberka, a moigo, rźnij od ucha!
I Maciej byłby puścił się w pląsy, bo »hu, ha«! wyrzucił z taką siłą, że aż w uszach zadźwięczało; gdyby szewc, urażony lekceważeniem poprzednio mu okazanam, nie osadził go uwagą:
— Fartuchami zakrywają? zwyczajnie prostota!
Maciej, już porywający się, usiadł, szewcowi jednak nie przepuścił.
— Prostota? wiadomoć, nie tak jak w mieście, gdzie wszyćko zaro na pokaz. Ale nie wydziwiołby pon. A pomiędzy temi