Strona:Adam Szymański - Dwie modlitwy.djvu/184

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

żem go słuchał z niekłamanem zajęciem, dość więc było, gdym powtarzać zaczął częściej i z naciskiem silniejszym: a co, a jak, a czyż? Na każde takie pociągnięcie »ho, ho!« maciejowe odpowiadało coraz głośniej, twarz silniej kraśniała i gdy zagotował się samowar, Maciej wymówił już szewcowi posłuszeństwo i nie chciał nalewać herbaty.
— Cy to jo nigdy i pogodać nie mogę i cy to jo gadom z kim kiedy? pon we śklepie, pon wi, jak i obyjść się i gadać z ludziami, a jo przecie nijok nie mogie; boć nietylko z tutejsemi, ze swemi nijako mi, taki jo prosty! Kucno samymu i z ciała spadom nie darmo, aleć do nikogoj nie lazę, bo i ludzie ze mnom kucejo.