Strona:Adam Szymański - Dwie modlitwy.djvu/152

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

szewc z miną człowieka przekonanego, że dobrze mówi, nie wyrzekł stanowczo:
— Napiszemy do księdza! co gdy Maciej, rad, że uciążliwa medytacya skończona, a może też, rehabilitując się z dowiedzionej mu niedawno głupoty, poparł spiesznie:
— A no do probosca najlepi — przystąpiłem i ja do większości. Pewne trudności, wynikające z tego względu, że ksiądz nie był Światełce osobiście znanym, praktyczny szewc, poparty również przez Macieja, że »lady jaki w takiem mieście proboscem nie bandzie«, usunął w ten sposób, że, zamawiając u księdza solenną wotywę żałobną za duszę swych rodziców, na co posyłał rubli