Strona:Adam Asnyk - Panna Leokadja.djvu/29

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

dziś dumny jestem) zupełnie nieudały. Jako najwyższy symptomat złego przytoczyć mogę, że nawet widoki na Borowiec i gotówkę wypadły mi zupełnie z głowy, a jedna tylko panna Leokadja wypełniła wszystkie moje myśli i marzenia. Kto nie popełnił podobnych głupstw za młodu, niech ciśnie na mnie kamieniem, ja bowiem sądzę, że taka czysta idealno-bezinteresowna miłość jest niezbędną do przebycia w młodości, mając za zadanie bronić nas w przyszłości, tak jak szczepiona dziecku ospa przeciw gwałtowniejszym napadom podobnej choroby. Tymczasem przez gościnne progi borowieckiego dworu dużo się przesunęło kawalerów, czyhających na powabną jedynaczkę i jeszcze powabniejszy posag. W żadnym z nich atoli nie znalazłem na serjo rywala, dzięki bowiem wybornym galicyjskim szkołom i panującej przy tem u nas narodowej nieprzyjaźni dla Guttenberga, żaden z młodych paniczów przyjeżdżających próbować szczęścia, nie mógł wytrzymać tych jak je nazywali egzaminów panny Leokadji. Wynosili się więc niebawem, narzekając po cichu lub głośno na dzisiejszą górnolotną edukację panien, która to sprawiła, że dziś prosta szlachcianeczka nie znajduje już przyjemności w rozmowie o pogodzie, psach, koniach, polowaniu, a nawet o modach i strojach a chce zaraz jakieś ciężko uczone prowadzić dyskursa. Ja w skrytości ducha przyznawałem rację tym dzielnym chłopakom, nie mniej przeto cieszyłem się z ich szybkiego odwrotu.