Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/8

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Nie mam ochoty — niedomagam z téj nudy.... W kościach łamie.... Wszak to jeszcze nie zima, pogoda ładna, a wszystkie rany stare bolą i swędzą, nawet te, o których pozapominałem....
Poskrobał się po nodze....
Erdziwiłł gdy wpadł na smutnego człowieka, podwajał dozę wesołości. Ujął go wpół śmiejąc się.
— Co pleciesz! gnuśnik z ciebie i po wszystkiém. Z sedenteryi téj choroba. Mnie żebyś przykuł na powrozie, tobym się odgryzł; na łańcuchu, tobym się urwał — a w końcubym i zdechł.... gdybym musiał siedzieć w miejscu. Człowiek do tego nie stworzony.... Dalipan, bratku — to zabija....
Wyszli w ganek, bo trzeba było kogoś zawołać dla podwieczorku.
— Mnie nie to zabija — rzekł major — tęsknota do syna. Mam go i nie mam. Głupi byłem, żem rafinował jak będzie najlepiéj dla niego, a zrobiłem najgorzéj dla siebie, i dla niego niedobrze.
— Alboś to nie ojciec? To się popraw! Co masz jak baba stękać — rób....
— Cóż? co? hę? począł major.... hę! Pani stara.... to szyje, to rozpara.... Albo to tak można z dnia na dzień....
Dobrze tobie mówić.