Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 3.pdf/120

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

należytym. Dwa te przymioty, któremi się gość powinien odznaczać, miał sędzia w wysokim stopniu rozwinięte — na zawołanie. Przy obiedzie Jazyga stary, choć napił się wina — choć się ruszał i gadał, pozostał kwaśny i zamyślony.
Gdy od stołu wstali, zmyślił jakąś potrzebę gospodarską, nie dając się w niéj wyręczyć nikomu, i zostawił syna z Erdziwiłłem.
— Co ty mi jesteś tak smutny? zadumany? posępny? spytał kładnąc mu rękę na kolanie sędzia.
— Ja? ale mnie się zdaje, że jestem jak zwykle....
— A! nie — od powrotu z Zahajów, mówił sędzia — jesteś okrutnie zmieniony. Coś ci jest.... Mógłbyś się wyspowiadać przed starym przyjacielem...? a możeby się on na co przydał?
Robert serdecznie go uścisnął, wstał z ławki, przybrał weselszą twarz — i zawołał:
— Ale, niech mi sędzia wierzy.... nie mam się z czego spowiadać! Grzechu żadnego na sumieniu nie czuję....
Nigdy nie miałem zbyt wesołego temperamentu.... tak jestem jak zwykle....
— Ojciec się kłopocze, żeś mu nie wesół, i że ci w Żabliszkach nie tak może dobrze i wygodnie, jakby on pragnął.
— Ale doskonale mi jest — prędko odparł Robert;