Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/4

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

ostatek kilka portretów na ścianach, na których migało odbite od zwierciadła słabiuchne światełko uchodzącego dnia, przybierało bardzo uroczysty pozór. Można je wziąć było za arcydzieła Lampich i Bacciarellich, choć tylko z ich szkoły pochodziły.... Nie opodal od okna, przy stoliku, na którym stał dzwonek, leżała chustka, tabakierka i na pół wysunięte z futerału złote okulary — siedziała kobieta nie młoda, co po przygarbieniu poznać było można tylko, strój jéj bowiem, bardzo elegancki i wyszukany, mógłby z dala dać ją wziąć za osobę w średnim wieku. Przed nią leżał także rozłożony list z kilku składający się ćwiartek, którego zapewne ciemność doczytać nie dozwalała. Cisza panowała w domu, zegar tylko ukryty gdzieś w tych cieniach, z wolna, metodycznie, nielitościwie, nudząco wystukiwał krok każdy czasu....
Kobieta siedziała zamyślona, niekiedy oglądając się ku drzwiom, jakby się czyjegoś przyjścia spodziewała i doczekać nie mogła.... Spuszczała potém głowę zamyślona i poruszała się niecierpliwie, szepcząc coś sama do siebie.
Upłynęła tak dobra chwila czasu w samotności, aż ze drzwi wiodących w głąb mieszkań, weszła szeleszcząc suknią jedwabną druga kobieta, wysoka, sztywna, chuda, któréj krok żwawy przekonywał, że była w sile wieku. Rysów jéj mrok nie dawał rozróżnić, widać było tylko twarz dłu-