Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/28

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Niestety! babciu, dla tego, rzekł z miną poważną Karol, obowiązkiem jest moim nieszczęśliwą dolę moją stawić jako przykład okropny! Teraz młodzi starszych uczyć są obowiązani....
Zaczęła się niby śmiać szambelanowa, i zwolna dobywszy z pod chustki zwitek przygotowany — wcisnęła go do rąk Karolowi. Zawahał się on z początku, wstyd mu się trochę zrobiło.
— Z warunkiem, że pannie Dyakowskiéj....
— Dam skrypt, bądź spokojny — odezwała się babcia. A teraz jeszcze warunek odemnie. Jedź mi zaraz. Jeżeli dwa dni zostaniesz w mieście, to stracisz pieniądze....
— A! babciu....
— Daj mi słowo honoru!
— Strasznie wyszarzane.... nie mogę....
— Powiedz, że pojedziesz — jak mnie kochasz....
Karol rękę położył na piersiach.
— Niech się babcia nie obawia. Największą assekuracyą jest to, że moim własnym interesem jest wyjechać ztąd. Pył, nuda i gorąco.... Spotykam się co dzień, a to z krawcem, któremu muszę czapkować, to z szewcem, którego częstuję cygarem.... to z restauratorem, którego przyjacielem być muszę — a tak — wolny jak ptaszek, ulecę na tych skrzydłach w światy marzeń i nadziei.... do młodości zgasłéj światów.... odrodzić się w powietrzu wonią wsi naszéj przejętém! A!...