Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

by mu w téj chwili nie podano filiżanki, przy któréj siadł mieszając bezmyślnie łyżeczką....
Panna Dyakowska, nie patrząc na niego, roznosiła inne filiżanki, i nie zdawała się uważać jak tego zobojętniałego człowieka dotknęła swą ofiarą.... Pytał się siebie co to być mogło.... próba — zemsta — obelga czy — przyjaźń??
Znał pannę od lat przeszło dziesięciu.... Był czas — że się do niéj uśmiechał, że lubił z nią żartować, znajdował ją rozumną i miłą.... Ona od tego czasu pozostała zawsze jednostajna — on miał się czas zmienić wielce..... Smutna ta blada twarz, chłodna, zajmowała go teraz jak jakiś sfinks nieodgadniony....
Dopijał prędko swéj herbaty, gdy parę znajomych weszło do salonu, pozdrowić szambelanową, która choć gry nie opuściła, przyjęła ich grzecznie i poczęła o nowiny pytać. Pan Karol korzystał z tego, i niepostrzeżony wymknął się, chociaż w progu spotkał jeszcze wzrok panny, od którego tém prędzéj umknął jeszcze. Wydał mu się szyderskim.... Nazajutrz przed dwunastą, posłuszny pan Karol znowu był w tym samym salonie, który po dniu jeszcze się smutniejszy, bardziéj zabrukany wydawał. Przez wieczór i noc miał czas dobrze się rozmyślić nad projektem babuni.... Nie przypuszczał nigdy, aby mogła znaleźć się na świecie kobieta rozumna, któraby go sobie za towarzysza żywota