Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 2.pdf/225

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Hernasz z rana mówił żonie:
— Panu Bogu dziękuję — że tu zesłał pana radcę — nużby na mnie był spadł ciężar.... przemawiania.... Toby dopiero było!!
Hrabina głową pokręciła tylko.
— Co mówisz duszko?
— Nic nie mówię. Ty nie do tego....
— Słowo daję nie do tego.... o! pewnie!
Podano śniadanie, zeszli się wszyscy domownicy, zjawił się wesoły marszałkujący pułkownik. Kucharz wystąpił co się zowie, a nikt nie mógł jeść, oprócz szambelanowéj, która skosztowała pasztetu z kuropatw, i już się od niego, mimo uwag Dyakowskiéj, oderwać nie mogła. Radca wypił parę kieliszków wina — czuł potrzebę — dodania sobie — tonu.... Ada zapraszała, gospodarowała, humor jéj nie dawał poznać, że była do katastrofy przygotowana.
Radca spoglądał niekiedy na nią i myślał:
— Gdyby wiedziała co ją czeka!!
Nie wiedzieć jak i dla czego, nadzwyczaj się przeciągnęło śniadanie, zdawało się jakby umyślnie każdy się starał chwilę stanowczą oddalić. W ostatku ruszyła się gospodyni — nie było sposobu, podała rękę radcy, Karol poprowadził przodem szambelanową, wszyscy się potoczyli do bawialni.... Jak zwykle weszli tu i domowi, pułkownik, muzyk, malarz, nawet sekretarz. Odraczało to nieco mo-