Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/99

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Co u licha? gość po nocy?
— Nie rozumiem — odpowiedział wstając gospodarz — i postąpił kroków kilka.
W istocie bryczka się zatrzymała u zamkniętych wrót, i nim je otwarto, mężczyzna z niéj wysiadł, z fajeczką w ustach.
Był to sąsiadł Zarznicki.
— Przepraszam, jak Boga mego kocham, że nie w porę, jak piła w kredę tu włażę — ale, słowo daję, pana Roberta nigdy w domu, wiecznie w Ruszkowie. Kiedy człek przyjedzie, spyta: Gdzie pan? W Ruszkowie. Dokąd pan pojechał? Do Ruszkowa. Więc mając interes, choć po nocy przybyłem, aby raz zastać. Myślę sobie: toć może u panny Pretwiczówny nie nocuje.
Począł się Zarznicki śmiać z konceptu. Robert stał zaczerwieniony i pomieszany; major się ruszył z ławy, rad, że mu może przybędzie pomocnik do obalania murów téj twierdzy, któréj syn bronił.
Robert przedstawił ojcu gościa....
Szlachcic wąsaty, przysadzisty, szeroki w plecach i w ogóle z brzuchem dobrym, zażywny, z twarzą, na któréj więcéj było brodawek niż charakteru, przylgnął zaraz do majora, z sympatyą jaką u nas wszyscy mieli dla wojskowych, zwłaszcza starego autoramentu.