Strona:Ada sceny i charaktery z życia powszedniego. T. 1.pdf/249

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

siednich pokojach słychać było szepty i jakby stłumione śmieszki kobiece.
Marszałek wrócił kończąc rozpoczętą rozmowę o niedoborach i gościńcach; potém mówiono o nadziejach urodzajów tegorocznych, i o gradzie, który miejscami szkody porobił.... Zaczynano już kwestyę assekuracyi od gradobicia — gdy drzwi się otwarły i siostra marszałka pani Czepińska, w paradnéj chustce, spiętéj broszą niepospolitéj wielkości, weszła poprzedzając dwie piękne panny, z żywemi oczyma, z wesołemi twarzyczkami podobne do siebie i jednakowo ubrane....
Były to panny Liza i Minia marszałkówny. Pomimo nieodłącznego od pierwszego powitania rumieńca dziedzicznego, zakłopotania pewnego, wzrok obu sióstr padł ciekawie najprzód na Roberta, potém dopiero na łysinę majora i białą jego chustkę z fontaziem.
Z przybyciem pań rozmowa oczywiście nowy obrot wziąć musiała, który jéj nadała słynąca ze świadomości świata i jego obyczajów pułkownikowa Czepińska. Ponieważ zaś marszałek musiał kwestyę assekuracyi od gradobicia przedyskutować z panem majorem na osobności, Robert wydany został na łup niewiastom.
Pułkownikową miał oko w oko naprzeciw siebie, a pannę Lizę obok, Minia kryła się trochę za siostrę, niekiedy wynurzając się z za jéj ramienia,