Przejdź do zawartości

Strona:A to pan zna?.pdf/47

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

Człowiek przychodzi z wizytą. Dzwoni. Otwiera mu służąca.
— Czy państwo w domu?
— Owszem, są.
— No to przyjdę kiedyindziej.

— Siedzę kiedyś nad rzeką, łowię ryby. Nagle ciągnie coś, ale tak ciągnie, jak nigdy. Myślę: gruba sztuka będzie. I wyobraź sobie wyciągam — wieloryba.
— Phi, mój drogi! Cóż to jest wieloryb? Ja wieloryby używam na przynętę!

— Ważna rzecz ten liliput! mówi pan Feinduft w panopticum. Widziałem już większych liliputów!

Jeżeli siedzisz przy obiedzie w towarzystwie kobiety, która cię zanudza i pragniesz aby obraziła się na ciebie i przestała mówić, możesz uciec się do sposobu następującego. Wypadek pierwszy.
Zadajesz jej pytanie:
— Czy pani jest mężatką?
— Tak jest.
— A czy ma pani dzieci?
— Mam.
— Czy wszystkie od męża?
Koniec. Nie odezwie się już.