Przejdź do zawartości

Strona:A to pan zna?.pdf/24

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

— Panie, ta dziewczyna się jąka! Coś klasycznego! Strasznie mi się podobała! Chciałem ją zdobyć za wszelką cenę. Opierała mi się. Ale zanim zdążyła powiedzieć: „Nie“ — już była w czwartym miesiącu.

W Tworkach, w oddziale dla łagodnych furjatów, awantura. Przywieziony niedawno warjat Moryc Barometerszpic ciska się i miota w dzikim gniewie.
— To jest skandal! To jest szykana! Ja jestem żyd, dziś jest żydowski sajder, święto wielkanocne, ja muszę mieć rytualną kolację! Dlaczego mnie nie dają? Co to znaczy? Ja jestem wierzący żyd! Ja muszę jeść według przepisów religji! Ja jestem żyd! etc. etc.
Ano trudno, mówi doktór, trzeba uszanować tradycje religijne pacjenta i postarać się o świąteczną kolację żydowską. Posyła więc do restauracji koszernej po odpowiednie potrawy. Potem wraca do celi p. Moryca i ze zdumieniem konstatuje, że pacjent pożera z apetytem wielką połeć szynki.
— Panie Barometerszpic! Co to znaczy? Awanturował się pan o rytualne jedzenie, krzyczał pan, że pan jest wierzący żyd, a jak widzę, je pan świninę? Jakiż z pana żyd?
— A warjat to ja już nie jestem? odpowiada p. Moryc z figlarnym uśmiechem.

— Och! wzdycha stary Lewensos. Widziałeś pech? Widziałeś zmartwienie?