Przejdź do zawartości

Strona:A to pan zna?.pdf/18

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

A. podchodzi do B. na ulicy:
— Panie B! Teraz jest dwunasta. Punktualnie o wpół do pierwszej przyjdzie pan do mnie i... (tu następuje propozycja, nie mająca nic wspólnego z pocałunkiem w czoło).
Co powiedziawszy, A. szybkim krokiem oddala się.
Oszołomiony B. stoi przez kilka sekund jak wryty, potem zaczyna gonić A.
Po drodze zatrzymuje go C:
— Dokąd tak pędzisz?
— Wyobraź sobie, że przed chwilą podszedł do mnie A. i powiedział, że punktualnie o wpół do pierwszej mam go pocałować w...
— Więc poco tak pędzisz, odpowiada spokojnie C., masz przecież pół godziny czasu.

Pociąg ma za kilka minut ruszyć. Pasażerowie siedzą już na swych miejscach.
Wtem na peronie rozlega się głos:
— Panie Pipman! Panie Pipman! Ktoś wysuwa głowę z okna wagonu i w tej samej chwili otrzymuje mocny policzek od wołającego.
Uderzony chwyta się za twarz i nagle wybucha śmiechem:
— Ale go nabrałem! Ale mu kawał zrobiłem!
— Jakto? Pan jemu? Przecież on pana uderzył!
— Ale ja się wcale nie nazywam Pipman!!